(osoba trzecia)
Noc, bardzo
spokojna. Kilka chmur na niebie leniwie zasłaniało księżyc. Po ulicach nikogo
nie było. Wszędzie było cicho oprócz jednego z domów, umieszczonego w
kamienicy.
Niespokojny Jeremy
chodził w kółko w salonie nerwowo kręcą rękoma. Myślał o tym czemu oszukuje
najlepszą przyjaciółkę i nic z tym nie robi.
-Kotku wracaj do łóżka…-zaspana Aelita, ledwo zeszła po
schodach i zatrzymała się na ostatnim stopniu.
-Mam już dość…-blondyn z bezradnością padł na kanapę. Nie miał
bladego pojęcia co ma ze sobą zrobić, poczucie winny strasznie go dręczyło.
-Nie mów, że znowu to samo?-Aelita pokręciła głową- Nikt nie
martwi się tym tak bardzo jak ty…
-Bo nikt nie jest w to tak zamieszany jak ja…-powiedział i
zamknął oczy.
Rano Jeremy
zadzwonił do Odda, Ulrich i Williama i poprosił ich o spotkanie. Które właśnie
się miało zacząć.
-Już czas…-zaczął Jeremy.
-Ale z czym?-zapytał
jak zwykle najmniej świadomy Odd.
-Trzeba powiedzieć Yumi, że Super-komputer jest włączony i że…-Aelita
nie dała rady skończyć zdania.
-Każdy wie o co chodzi i nie da rady się tego dalej ciągnąć.
Jeżeli nie zrobimy tego teraz to potem ona sama się dowie i będzie gorzej niż
można się spodziewać.-Jeremy bez żadnych uczyć ciągnął to co zaczął.
Wśród nich panowała
spięta atmosfera. Aelita ledwo powstrzymywała łzy, William z Ulrichem zabijali
się wzrokiem, a Odd ukradkiem zerkał na Aelitę. Nikt nie wiedział co ma zrobić
i była to dość ciężka sytuacja.
-Nie możemy…-odezwał się Ulrich, któremu cała ta sytuacja może
popsuć relacje z Yumi.
-Ma rację…-odezwał się William i jak na znak wszystkie 5 par
oczu zatrzymało się na nim-No co jak raz się z nim zgodzę…
-Ja wiem, że nie jest wam to na rękę, ale włączony
Super-komputer też nie jest do końca bezpieczny.-Belpois był już poirytowany-
Nie sądzicie chyba, że jeśli zniszczyliśmy XANĘ to, mamy święty spokój.
-Dobra…-wypowiedzieli wszyscy razem.
-Kiedy masz zamiar to zrobić?-zapytał William, któremu już
najwyraźniej było wszystko jedno.
-Ja?-blondyn otworzył szeroko oczy- My wszyscy i to jeszcze dzisiaj,
za pół godziny ma się tu zjawić, a do tego czasu nikt nie opuści tego
mieszkania.
Każdy siedziała w
innym koncie i zastanawiał się jak to ma niby być. Stres najbardziej dawał się
w znaki Ulrichowi. On związał się z nią
najbardziej i jakoś nie bardzo chciał to psuć. Prawda jest taka, że to o czym
się dowie to na pewno znienawidzi ich wszystkich.
Zadzwonił dzwonek
do drzwi. Nie był on wyczekiwany przez nikogo, ale Aelita otworzyła drzwi i
zmusiła się na uśmiech by mile przywitać przyjaciółkę. Yumi przywitała wszystkich
z ogromną radością i kiedy nikt nie widziała pocałowała Sterna.
-Yumi musimy porozmawiać…-zaczęła Aelita, czarnowłosa
spojrzała na wszystkich i jej mina nie przypominała już uśmiechu.
-Ale o czym?-zapytała siadając na wolnym miejscu obok Ulricha.
-Super-komputer jest włączony…-wypalił Odd próbując pozbyć się
uczyć jakie w sobie tłumił.
-To jest żart prawda?-zapytała mając nadzieję, że to taki
słaby żart i zaraz powiedzą, że ją wkręcając.
-Nie Yumi to nie jest żart.-Stern głośno westchnął.
-Ale to jeszcze nie koniec…-Aelita otarła łzę jaka spływała
jej po policzku.
-Mówcie już nic mnie nie zdziwi…-powiedziała kipiąc ze złości.
-Twój ojciec odkrył Lyoko, i dokładnie trzy lata temu
poświęcił się, żeby XANA już nigdy nie wrócił…
-CO?!-Yumi ogarnęła jednocześnie złość i smutek.
-Twój tata nie żyje…Poświęcił żeby ratować ludzi, a w
szczególności ciebie.-Aelita ledwo wypowiadała każde kolejne słowo.
-To nie możliwe…Rozmawiałam z nim przecież cztery miesiące
temu…-Yshiyama nie miała pojęcia czy ma w to wierzyć.
-Rozmawiałaś ze mną…-Jeremy przyznał się bez owijania w
bawełnę-Pamiętasz chyba, że mieliśmy program do modulacji głosu..
Yumi wstała i pokierowała
się do drzwi gdyby mogła rozszarpałaby ich na strzępy.
-Wiecie co…Nie mam bladego pojęcia czy mam się cieszyć, że w
końcu znam prawdę czy mam płakać, że tym którym ufa łam ponad życie postanowili
mnie oszukać i zataić sprawę.
Teraz już nic nie będzie takie same, ich
przyjaźń została zbyt mocno nadwyrężona, a relacje już nigdy nie będą takie
jakie były.
* * *
Mam takie dziwne wrażenie, że piszę tu coraz większe bzdury,
ale mam jakąś nadzieję, że ktoś to jeszcze w ogóle czyta….