sobota, 7 lutego 2015

Rozdział XI

     Jechała po pustej drodze. Ręce miało mocno zaciśnięte na kierownicy, a jej kostki były białe. Nie wiedziała gdzie jedzie. Marzyła tylko o tym by jak najdalej. Uciekała. Nie miała pojęcia czy uciekała przed prawdą, czy przed samą sobą. Zerkała cały czas w tył by sprawdzić czy któreś  z nich nie jedzie za nią. Bała się, była przerażona sytuacją, która miała miejsce. Marzyła tylko o tym by nigdy się o tym nie dowiedzieć. Wolałaby, żyć w niewiedzy. Jakie życie było by wtedy prostsze.
    Zatrzymała się. Wysiadła z samochodu i powędrowała na plaże, którą zobaczyła i naszła ją chęć by poczuć piasek  między palcami. Zdjęła trampki i powędrowała ku morza. Nie pewnie postawiła stopy w lodowatej wodzie, która oderwała ją od rzeczywistości. Sprawiało jej przyjemność chodzenie po brzegu. Zawsze kochała morze i jakikolwiek z nim kontakt. Wyszła z wody, a piasek przyklejał się do jej mokrych stóp. Usiadła na piasku i złapała ramionami kolana. Pozwoliła by ostatnie promienie słońca otulały jej twarz.
     Szum morza wszystko zagłuszał, nie słyszała kroków osoby, której zawsze na niej zależało i nigdy nie chciałby jej stracić. Poczuła ciepły materiał na swoich ramionach. Zadrżała. Dobrze znała ten zapach i za każdym razem dobrze wiedziała kogo się spodziewać.
-Dlaczego?-zapytała osobę, która siadła obok niej-Ulrich, powiedz mi dlaczego?
-Twój ojciec sam chciał pomóc…-odpowiedział i zamilkł.
-Dobrze wiesz, że nie chodzi o to.-jej głos był bez uczuć, nie zdradzał tego czy była zła, smutna, zrozpaczona.
-To o co chodzi?-jego głos był delikatny.
-Nie chodzi tu o mojego tatę, nie chodzi tu o Lyoko.-była zła, podniesiony głos, dobrze to zdradzał-Cały czas mieliście ze mną kontakt. Nie bezpośredni, ale mieliście.
-Ty nic nie rozumiesz…
-Masz rację!-prawie wykrzyczała, nie panując już nad emocjami-Ja nic nigdy nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem, a ilekroć poruszam ten wy zawsze owijacie w bawełnę.
-To nie tak..
-A jak?-wstała, a on za nią-Może mi powiesz, że to moja wina, że to ja nie chciałam utrzymywać kontaktu. A jak to moja wina, to czemu mi nie powiecie tego prosto w twarz. To nie boli, ale ciągłe kłamstwa zawsze dają o sobie znać.
-Posłuchaj mnie!-złapał ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie.
-Po co mam cię słuchać?-próbowała się wyszarpać, ale nie dawała rady-Najpierw mnie omamisz, że wszystko jest w porządku, a potem zranisz? Ja doskonale rozumiem to, że mój ojciec zrobił rzecz jaką zrobił i doskonale rozumiem też to, że wy chcieliście mnie chronić i delikatniej mi to powiedzieć, ale najbardziej boli mnie brak tego kontaktu. Wiem, że pieprzę już jak nastolatka, która nie dostała nowego telefonu, ale taka prawda.
-Posłuchaj mnie.-powtórzył jeszcze raz kojącym  jej złość głosem, aż w końcu zyskał jej uwagę i poluźnił trochę uścisk.-Kochałem Cię, Kocham i zawszę będę i nic tego nie zmieni. Wiem jaka jesteś i do czego jesteś zdolna. Chciałem do ciebie pisać i dzwonić, ale dostałem zakaz. Każdy z nas musiał się uprać ze stratą ciebie by cię chronić. Ja sam nigdy nie dowiedziałem się co ci grozi i raczej nie będę miał szansy. Bezpieczeństwo to był jedyny powód, dla którego musiałem cię zranić i zostawić.
-Scena jak z taniego filmu…-obróciła całą sprawę w żart, ale nie roześmiała się-Też cię kocham, jest to uczucie, które zawsze we mnie jest i nie da się go wypędzić. Czasami ono wbija  mi nóż w plecy, ale nauczyłam się to akceptować, wiem, że nikt nie chce mi zrobić krzywdy, ale robi mi jeszcze większą starając się zbyt mocno.
      Siedzieli do północy wpatrując się w swoje oczy. Trwali w ciszy. Ich towarzystwo było wystarczające. On postanowił u niej przenocować. Ona nie miała sprzeciwów i chętnie się do niego w nocy tuliła.
                                                 *        *       *
       Szli wąską ścieżką w parku. Dotarli do włazu, który był już strasznie stary. Prowadził on do kanałów, a kanały do starej opuszczonej fabryki. Obydwoje byli przygotowani na to. Byli zadowoleni, że mogą to  w końcu zakończyć.  Weszli do windy. Zjechali na najniższe piętro. Komputer kwantowy. Piękna maszyna, która budziła wiele wspaniałych wspomnień. Oby dwoje zerknęli na nią ostatni raz.
-Gotowa?-Jeremy zapytał Aelitę, która stała tuż koło niego.
-Gotowa.-powiedziała i wzięła głęboki wdech.
        Komputer został wyłączony raz na zawsze. Wszyscy mogli zamknąć rozdział w swoim życiu, który był związany z Lyoko, nikt nie tęsknił. Nie musiał. Ich życie toczyło się dalej, ale to nie był koniec niespodzianek. Były o wiele inne problemy do rozwiązania i każdy miał o tym świadomość, ale nikt nie chciał o tym myśleć.
                                                    *      *        *

Zakończenie jest tak sformułowane jakby miało to być zakończenie historii, ale tu będzie jeszcze sporo rozdziałów, co najmniej tak planuję.