poniedziałek, 8 grudnia 2014

Rozdział I

-Yumi!!-rozlegał się głos ze szpitalnej dyżurki. Szybkim krokiem przez korytarz szła kobieta o długich czarnych włosach, związanych w kucyk. Miała bladą cerę i brązowe oczy. Ubrana była w fioletową bluzę* i białe spodnie, a na nogach miała granatowe Crocsy. Do jej kieszonki na bluzie umieszczona była plakietka na, której widniał napis mgr. Yumi Yishiyama .
-Co się stało?-spytała wchodząc do pomieszczenia.
-Czy możesz iść do sali 23, jest tam pacjent po operacji.-powiedział starszy doktor z brodą.
-Ale po co mam tam iść?-zapytała Japonka-Myślałam, że pielęgniarki już tam były..
-Przecież dobrze wiesz, że teraz prawie wszystkie pielęgniarki są na urlopach i  niektóre obowiązki przeszły na nas.-facet siedzący za biurkiem trochę się poirytował-Masz się go zapytać czy nie miał odruchów wymiotnych i czy nie potrzebuje leków przeciwbólowych.
Yumi wyszła posłusznie z pomieszczenia cicho wyzywając pielęgniarki. Wolno kroczyła przez pusty korytarz szpitala. Kobieta w końcu doszła do miejsca docelowego i otworzyła drzwi. Ujrzała bruneta, który oglądał film na laptopie.
-Dzień dobry!-mężczyzna odłożył komputer i przywitał się.
-Dzień dobry.-kobieta odpowiedziała i chwyciła teczkę z aktami pacjenta. Zauważyła, że imię i nazwisko nie było uzupełnione i szybko musiała to naprawić.
-Przepraszam, ale muszę tu coś uzupełnić czy może mi Pan powiedzieć jak się nazywa?
-Ulrich Stern.-odpowiedział bez zawahania. Japonka na wypowiedziane nazwisko upuściła długopis. Nazwisko, które dla niej kiedyś tyle znaczyło, mogła usłyszeć po raz pierwszy od tylu lat. Wchodząc tu od razu mogła zauważyć, że jest w nim coś znajomego. Ulrich wstał z łóżka i podniósł długopis. Chciał wręczyć Yumi zgubę kiedy zobaczył nazwisko na plakietce. Nic nie powiedział tylko się uśmiechnął.
-Czy moje nazwisko aż tak Cię przeraża?-Stern zapytał wracając powoli do łóżka.
-O co chodzi?
-W tym momencie unikasz mojego wzroku, a przed chwilą było po tobie widać, że masz ochotę z tond uciec i dalej masz…
-To wcale nie tak…-Yshiyama próbowała się bronić ale nie najlepiej jej to wychodziło.
-Yumi.. -Niemiec uniósł jedną brew-Może po prostu boisz się tego, że kilka lat temu wszystko zostawiłaś i tak po prostu wyjechałaś, a teraz myślisz, że jestem zły za to?
Po twarzy Yumi popłynęła łza, każde jedno słowo tak mocno ją dobijało.
-Przepraszam…-Stern ledwo wydusił z siebie to słowo-Po prostu mnie poniosło.
-Widzimy się pierwszy raz prawie od 10 lat, a ty już wytykasz mi błędy. Za kogo ty się w ogóle masz? Próbowałam utrzymać z tobą kontakt ale ty nie odbierałeś telefonu i nie opisywałeś na sms’y. I to ja tu popełniłam błąd.
-Żyjąc tyle lat z ojcem, jestem po prostu chamski!-Yumi usiadła na brzegu jego łóżka.-Pomińmy temat. W ramach przeprosin zapraszam cię na kawę jak wyjdę ze szpitala…
- A właśnie.-Yumi przypomniała sobie w jakiej sprawie przyszła- Jeśli nie masz odruchów wymiotnych i nic cię nie boli, to prawdopodobnie wyjdziesz jeszcze dzisiaj.
-Czyli widzimy się jutro?-posłał jej uśmiech na co ona nie widocznie wzdrygnęła się.
-A gdzie i o której?
-Sama wybierz…
-Cukiernia ,,Słodycz’’ o 15?
-Nie ma sprawy.
                                             *  *  *
(W tym samym czasie u Aelity i Jeremiego)
-Aelita!!-krzyk dobiegał się z kuchni.
-Co się stało Jeremi?-znudzona Stones zapytała sprzed telewizora.
-Już nie ważne.-Belpois szukał miski kiedy nagle jedna ze szklanek upadła. Przestraszona Aelita szybko pobiegła do kuchni. Zobaczyła swojego narzeczonego** sprzątającego odłamki szkła.
-Mogę się założyć, że za nim my weźmiemy ślub nie będziemy mieli żadnych szklanek i kubków.- różwo-włosa sarkastycznie powiedział i wybuchła  śmiechem.
-Może czas już zacząć planować nasz ślub?-okularnik uśmiechnął się uroczo i objął  w pasie swoją wybrankę.
-Sprawdzałam terminy i najbliższy jest na lipiec, a mamy maj czyli jeszcze trochę poczekamy.
-Szybko to zleci i za nim się obejrzysz będziemy mieć piękne dzieci..
-Widzę, że masz co do mnie duże plany.-Aelita pocałowała chłopaka w czubek nosa i wróciła przed telewizor. Miała wolny piątek i postanowiła go przeleżeć na kanapie, między innymi dlatego, że w sobotę cały dzień pracuje w cukierni.
­­­­­­­­­­­­­­­­­_______________________________________________________
*bluza-w szpitalu jest to inaczej koszulka, która stanowi część mundurku lekarzy i pielęgniarek
**postanowiłam, że ich od razu połączę, gdyż mam co do nich plany

Zakończyłam wprost nijak i nie jestem z tego zadowolona, ale napisałam rozdział pierwszy i jestem zadowolona, że coś się tu pojawiło.  
Moich błędów proszę nie brać pod uwagę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz