Jeszcze 2 godziny do spotkania Yumi z Ulrichem. Wczoraj był
dla niej obojętny dziś jednak czuję, że wszystkie jej uczucia jakimi go
darzyła w gimnazjum powoli wracają. Jakby nie mogło to przeminąć z czasem.
Nienawidzi się za to, że zawsze jakaś część jej żyję przeszłością. Nie
zamierzała się ubierać w żadne sukienki, przecież nie idzie na randkę. Wybrała luźny pudrowo-różowy T-shirt i granatowe rurki. Strój uzupełniła marynarką z ¾
rękawami i czarnymi szpilkami. Włosy puściła wolno i lekko zakręciła je
lokówką. Pomalowała usta czerwoną szminką i maznęła rzęsy tuszem. Z wieszaka
chwyciła klucze oraz małą torebkę. Z kuchennego blatu zgarnęła telefon i
wyszła z domu. Do miejsca docelowego doszła w niecałe 30 min. Przed kawiarnią
czekał Stern, tylko dziś wyglądał na trochę bardziej poważnego.
-Hej.-powiedział wręczając Yumi bukiet z 10 róż.
-Hej.-chwyciła róże z dużym zdziwieniem na twarzy-Za co to?
-Czy mężczyzna nie może dać kobiecie kwiatów?-obdarzył ją uśmiechem, którego przez wszystkie lata tak je brakowało. ~Yumi ogarnij się~
skarciła w myślach sama siebie. Przecież on może mieć dziewczynę, narzeczoną
lub żonę, a ja się w ona zakochuje, tak jakby od pierwszego wejrzenia, od tego przeklętego uśmiechu.
-Chodzi mi o to, za co aż 10?-odpowiedziała jej chwilowa cisza. Nienawidzi tego spojrzenia pełnego tajemniczości.-Dowiem się czy nie?
-Jedna róża za każdy rok, w którym nie mieliśmy kontaktu.-tym
razem na jego twarzy widniało zmieszanie i drobne zawstydzenie-To jak wchodzimy
do środka czy będziemy tak tu stać?
-Wejdźmy do środka…-otworzył przede nią drzwi i wpuścił do środka. Zajęli miejsce przy stoliku i
złożyli zamówienie. Rozmawiali o różnych rzeczach, o pracy, o tym co się
stało z naszą starą paczką. Niestety wiedziała, że kiedyś padnie pytanie, z
którym będzie miała kłopot.
-Słuchaj wiem, że nie masz ochoty na to, ale powiedz, dlaczego
wtedy wyjechałaś nic nie mówiąc nikomu?-tego pytania z ust Ulricha właśnie się
bała. Niestety wie, że nie ucieknie od tego i musi powiedzieć prawdę. Wzięła dwa głębokie wdechy.
-Pod koniec klasy 3 gimnazjum moi rodzice się rozwiedli, gdyż
matka miała kochanka, który jest teraz moim ojczymem. Sąd zadecydował, że ja i Hiroki będziemy
mieszkać z matką, gdyż ojciec przez to wszystko popadł w depresję. Mama
stwierdziła, że zamieszkamy w Japonii wszyscy razem. Znalazłam we Francji
liceum z internatem, ale nie pozwoliła mi tam uczęszczać.-z każdym kolejnym
słowem powstrzymywałam
łzy, które napływały jej do oczu.-Był to dla mnie ciężki okres i nie chciałam żeby ktoś o tym wiedział. Wam powiedziałam tylko, że akurat tam wybrałam szkołę. Lecz ten wyjazd odciął też mnie od niektórych problemów.
łzy, które napływały jej do oczu.-Był to dla mnie ciężki okres i nie chciałam żeby ktoś o tym wiedział. Wam powiedziałam tylko, że akurat tam wybrałam szkołę. Lecz ten wyjazd odciął też mnie od niektórych problemów.
-Problemów? Przecież nie było po tobie widać, że sobie nie radzisz.-
szatyn przerwał jej lecz nagle pokazał by mówiła dalej.
-Miałam jeden problem, który stanowiłeś TY i William.
Wywieraliście na mnie ogromną presję. Byłam z tobą, William był wściekły, byłam
z Willem to ty byłeś jakby w depresji, nie byłam z żadnym to was nosiło.
Wiecznie stawialiście przede mną wybór. Japonia odcięła mnie od tego, lecz ty
odciąłeś się ode mnie.-po twarzy spływały jej łzy, które otarła.
-Nie wiedziałem, że aż tak działałem ci na nerwy. Byłem po prostu
w tobie szaleńczo zakochany, a ty jak na złość, naciskałaś na tą cholerną
przyjaźń. Najbardziej denerwowało mnie to, że William to mógł wykorzystać i
odebrać mi ciebie.-było to urocze z jego strony. Jej wzrok przykuła
niska, kobieta w szortach i w T-shircie z logiem cukierni, miała różowe włosy.
Były tylko dwie opcje, albo to Aelita, albo jakaś inna przefarbowana kobieta.
-Widzisz tą w różowych włosach.-powiedziała cicho wskazując
palcem.-Nie kojarzy ci się z kimś?
-Czy ja wiem…
-Na przykład z Aelitą?-pretensjonalnym głosem zwróciła się do
mężczyzny siedzącego naprzeciwko.
-Możliwe…
-Ty się zastanawiaj a ja pójdę sprawdzić.-bez chwili zastanowienia
ruszyła w jej stronę, albo wyjdę na idiotkę albo odzyskam najlepszą
przyjaciółkę. Na plakietce widniało imię AELITA, czyli to naprawdę ona.
-Dzień dobry.-powiedziała do niej gdy była odwrócona do mnie
tyłem.
-Yumi, weź mnie nie strasz.-czyli mnie poznała-Yumi?-powiedziała
moje imię ze zdziwieniem-Co ty tu robisz?
-Stoję.-powiedziała żartem, w zamian dostała promienny
uśmiech Stones, o ile dalej ma tak na nazwisko.
-Tak dawno Cię nie widziałam.-różowo-włosa przytuliła ją.
-Jestem też i ja.- ciepły i męski głos rozbrzmiewał się za
moimi plecami.
-Ulrich!-Aelita rzuciła się mu na szyje. On chyba też nie
utrzymywał z nią kontaktu.-Czekaj…Czy wy jesteście na randce?
-Nie.-powiedziałam Yumi stanowczo, lecz czuła rumieniec na
polikach.
-Słuchajcie, nie mam teraz czasu, ale tu jest mój numer i
adres zamieszkania.-wręczyła Yumi i Ulrichowi karteczki-Zapraszam was na obiad
za tydzień w sobotę, podobno będzie też Odd, bo Jeremy znalazł jego numer.
-Czyli mam rozumieć, że tobie i Jeremiemu się ułożyło?-czyli
jednak nie wszyscy podążali inną drogą.
-Jesteśmy zaręczeni!-kobieta wskazała na pierścionek
widniejący na ręce. –Jak mówiłam muszę zmykać. To do zobaczenia.
Jak ona się za nią tęskniła, nie sądziła, że istnieje szansa, że
ją spotka. Wie teraz, że Ulrich nie ma żony gdyż nie widziała obrączki,
czyli jest jakaś szansa. ~Dziewczyno dlaczego to cię tak interesuje~. Znowu
głos w głowie Yumi postanowił popsuć jej marzenia.
-My też chyba powinniśmy już iść.-z rozmyślań obudził mnie
Ulrich, który zerkał na nią czekoladowymi, mocno uwodzącymi oczami. Wyszła z
kawiarni z bukietem róż. Całą drogę do domu towarzyszył jej Stern, który cały
czas ją zagadywał. Doszli do jej domu, co świadczyło, że to koniec tego
emocjonalnego spotkania.
-Teraz wiesz gdzie mieszkam.-stwierdziła Yumi pokazując dwupiętrowy
dom, który wybudował dla mnie specjalnie tata.
-Do zobaczenia Yumi.-powiedział zbliżając się trochę do mnie.
-Do zobaczenia.-powiedziała i dałam mu całusa w policzek
zostawiając ślad czerwonej szminki.
Weszła do domu i oparła się o zamknięte drzwi. Zastanawiała się ,dlaczego jestem w nim tak bardzo zakochana mimo, że dziś było nasze drugie
spotkanie od 10 lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz