Minął tydzień, spotkanie u Aelity i Jeremiego miało być
właśnie dzisiaj. Kobieta z burzą różowych włosów otworzyła drzwi znajdujące się
w jednej z najpiękniejszych kamienic Paryża. Pierwszy przybył Ulrich, zaraz po
nim Yumi, trzecim gościem był, człowiek którego wcześniej każdy z nich nie
spotkał. Blond włosy, bez wyróżniającego się fioletowego pasemka. Brązowe oczy
i uśmiech, który prawie nigdy nie schodził mu z twarzy. Był to nie nikt inny
niż Odd Della Robia, żartowniś jak ich mało. Zapukał w drewniane drzwi.
Otworzył mu Belpois i wpuścił do środka.
-Odd!!-Yumi rzuciła mu się na szyje i mocno przytuliła. Zaraz
po niej dosłownie to samo zrobiła Aelita na co Jeremie się skrzywił.
-Cześć stary!-wypowiedział Ulrich i uśmiechnął się
nonszalancko.
-Miło cię widzieć.-rzucił, krótko gospodarz. Sam go zaprosił,
a teraz tego żałuje. Wprowadzając gości do salonu zdążył zauważyć, że jego
narzeczona nie odstępuje Włocha na krok, lub może po prostu mu się to zdaje.
Wszyscy rozsiedli się na kanapie oraz fotelach i pogrążyli się w rozmowach. Dom
był duży i przestronny. Ich rozmowy nie
trwały długo.
-Zapraszam wszystkich do stołu.-Aelita starała się wyjść
poważnie, lecz zaraz potem wybuchła śmiechem. Na stole były różnorodne potrawy,
od sałatek po mięsa.
-No Ali postarałaś się.-pochwalił ją Włoch na co ona lekko
zarumieniła się. Jeremie miał już tego poważnie dość, że cały czas Odd obrzuca
ją jakimś komplementem. Jako jedyny nie włączał się w rozmowę. Postanowił
odejść. Udał się na drugie piętro swojego mieszkania. Jego brak zauważyła Yumi,
która postanowiła z nim porozmawiać. Poszła jego śladami. Znalazła go
siedzącego pod drzwiami do sypialni.
-O co chodzi?-czarnowłosa przysiadła się do niego.
-Nic po prostu głowa mnie boli.-okularnik nie wiedział jak ma
się bronić.
-Jeremie, proszę cię, nie kłam.-Japonce nie było ciężko go
rozgryźć-Powiedz co się stało, przecież byliśmy przyjaciółmi i można
stwierdzić, że dalej jesteśmy. Przecież wiesz, że zawsze starałam się ci pomóc,
mogę i teraz.
-Dobrze.-ciche westchnienie Francuza, mówiło samo za siebie,
że jest zdenerwowany- Chodzi o Odda, od kiedy tu przyszedł, Aelita nie odrywa
się od niego. Nie zwracają na mnie w ogóle uwagi. Tak jak bym był nikim.
-Oj nie bądź zazdrosny, przecież ona kocha ciebie i tylko
ciebie. Niedługo weźmiecie ślub i będziecie żyć z gromadką dzieci.-na te słowa
Yumi cicho zachichotała- Dawno się nie widzieli, musisz to zrozumieć. Minęło
wiele czasu odkąd widzieli się ostatni raz. To, że tobie i jej wyszło to nie
znaczy, że z każdym z nas było tak samo. Ten tydzień wiele zmienił, siedzimy tu
wszyscy razem jako nowa i stara rodzina.
-Dzięki Yumi..
-Nie ma sprawy, a teraz idź przemyj twarz bo wyglądasz nie
najlepiej.-Yishiyama schodziła powoli po schodach kiedy usłyszała swoje imię.
-Jak tam Ulrich jak cię się układa z Yumi?-Włoch wyszczerzył
zęby i czekał na odpowiedź.
-Przyjaciele i nic więcej.-spokojny jak zawsze Stern nie
zareagował jakoś specjalnie.
-Tylko nie mów, że jej nie kochasz…-Odd prowokującym tonem
starał się wyprowadzić Sterna z równowagi.
-Ty się po prostu nic nie zmieniłeś..-niedbały uśmiech pojawił
się na twarzy Niemca-Chcesz na siłę uszczęśliwiać ludzi. Przestań dyktować mi
to co mam czuć! To czy ją kocham czy nie to nie jest twój interes.
-Wyluzuj…Masz 24 lata, a denerwujesz się jakbyś miał 15.-Della
Robia jest najwidoczniej zadowolony z tego co zrobił. Aelita siedziała tylko
cicho śmiejąc się. Chwilę potem, dołączył do nich spokojny Jeremie i lekko rozkojarzona Yumi. Siedzieli
w zupełnej ciszy, dopóki nie przerwał jej dzwonek do drzwi.
-Kto to?-zapytał Ulrich, przyglądając się chwilowo czarnowłosej
istocie siedzącej obok. Gospodyni wzruszyła ramionami i podeszła do drzwi. W
progu stał William, mocno rozkojarzony mężczyzna wszedł do środka zamykając za
sobą drzwi.
-Wiem, że się mnie spodziewaliście, ale Odd miał wam
powiedzieć, że przyjdę.-lekko czerwony, wskazał ręką na śmiejącego się Włocha.
Wszyscy powitali spóźnionego gościa z wielką radością oprócz Japonki.
-Yumi czy coś nie tak?- Dunbar położył rękę na jej ramieniu.
-Nie dotykaj mnie!- Yumi warknęła i założyła buty zostawione
po przybyciu do domu w przed pokoju, zabrała torebkę i wyszła z mieszkania.
Wsiadła do samochodu ledwo powstrzymując łzy. Nie zauważyła, bruneta, który
wsiadł do jej samochodu.
-Ej co się stało?-mężczyzna złapał, zdenerwowaną przyjaciółkę
za rękę. Nie sprzeciwiła się temu, było to dla niej nawet przyjemne.
-Po moim wyjeździe William zadzwonił do mnie. Powiedział mi,
że jestem nikim. Mówił mi, że mnie kochał. Powiedział mi, że nie chce mieć ze
mną nic wspólnego, dlatego, że nie radze sobie z problemami i wolałam od nich
uciec.-po jej twarzy spływały łzy, których nie nadążała ścierać-Dziś zjawił się
jak gdyby nigdy nic i liczył na miłe powitanie z mojej strony.
-Przestań się nim przejmować-Stern przytulił ją, powtarzając
sobie w myślach by nie palnąć teraz nic głupiego.
* * *
Jedyne co mogę dodać jest to, że błędy mnie kochają i z góry przepraszam za ich miłość do mnie.
Spokojnie mnie kochają ogonki i przecinki, a co do bloga jest genialny. Wyczuwam dużą szansę Ulricha u Yumi. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. /KiKo
OdpowiedzUsuńNie skomentuje, bo mi sie nie chce, ale wiec, ze czytam (^▽^)
OdpowiedzUsuń