piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział III

Minął tydzień, spotkanie u Aelity i Jeremiego miało być właśnie dzisiaj. Kobieta z burzą różowych włosów otworzyła drzwi znajdujące się w jednej z najpiękniejszych kamienic Paryża. Pierwszy przybył Ulrich, zaraz po nim Yumi, trzecim gościem był, człowiek którego wcześniej każdy z nich nie spotkał. Blond włosy, bez wyróżniającego się fioletowego pasemka. Brązowe oczy i uśmiech, który prawie nigdy nie schodził mu z twarzy. Był to nie nikt inny niż Odd Della Robia, żartowniś jak ich mało. Zapukał w drewniane drzwi. Otworzył mu Belpois i wpuścił do środka.
-Odd!!-Yumi rzuciła mu się na szyje i mocno przytuliła. Zaraz po niej dosłownie to samo zrobiła Aelita na co Jeremie się skrzywił.
-Cześć stary!-wypowiedział Ulrich i uśmiechnął się nonszalancko.
-Miło cię widzieć.-rzucił, krótko gospodarz. Sam go zaprosił, a teraz tego żałuje. Wprowadzając gości do salonu zdążył zauważyć, że jego narzeczona nie odstępuje Włocha na krok, lub może po prostu mu się to zdaje. Wszyscy rozsiedli się na kanapie oraz fotelach i pogrążyli się w rozmowach. Dom był duży i przestronny. Ich  rozmowy nie trwały długo.
-Zapraszam wszystkich do stołu.-Aelita starała się wyjść poważnie, lecz zaraz potem wybuchła śmiechem. Na stole były różnorodne potrawy, od sałatek po mięsa.
-No Ali postarałaś się.-pochwalił ją Włoch na co ona lekko zarumieniła się. Jeremie miał już tego poważnie dość, że cały czas Odd obrzuca ją jakimś komplementem. Jako jedyny nie włączał się w rozmowę. Postanowił odejść. Udał się na drugie piętro swojego mieszkania. Jego brak zauważyła Yumi, która postanowiła z nim porozmawiać. Poszła jego śladami. Znalazła go siedzącego pod drzwiami do sypialni.
-O co chodzi?-czarnowłosa przysiadła się do niego.
-Nic po prostu głowa mnie boli.-okularnik nie wiedział jak ma się bronić.
-Jeremie, proszę cię, nie kłam.-Japonce nie było ciężko go rozgryźć-Powiedz co się stało, przecież byliśmy przyjaciółmi i można stwierdzić, że dalej jesteśmy. Przecież wiesz, że zawsze starałam się ci pomóc, mogę i teraz.
-Dobrze.-ciche westchnienie Francuza, mówiło samo za siebie, że jest zdenerwowany- Chodzi o Odda, od kiedy tu przyszedł, Aelita nie odrywa się od niego. Nie zwracają na mnie w ogóle uwagi. Tak jak bym był nikim.
-Oj nie bądź zazdrosny, przecież ona kocha ciebie i tylko ciebie. Niedługo weźmiecie ślub i będziecie żyć z gromadką dzieci.-na te słowa Yumi cicho zachichotała- Dawno się nie widzieli, musisz to zrozumieć. Minęło wiele czasu odkąd widzieli się ostatni raz. To, że tobie i jej wyszło to nie znaczy, że z każdym z nas było tak samo. Ten tydzień wiele zmienił, siedzimy tu wszyscy razem jako nowa i stara rodzina.
-Dzięki Yumi..
-Nie ma sprawy, a teraz idź przemyj twarz bo wyglądasz nie najlepiej.-Yishiyama schodziła powoli po schodach kiedy usłyszała swoje imię.
-Jak tam Ulrich jak cię się układa z Yumi?-Włoch wyszczerzył zęby i czekał na odpowiedź.
-Przyjaciele i nic więcej.-spokojny jak zawsze Stern nie zareagował jakoś specjalnie.
-Tylko nie mów, że jej nie kochasz…-Odd prowokującym tonem starał się wyprowadzić Sterna z równowagi.
-Ty się po prostu nic nie zmieniłeś..-niedbały uśmiech pojawił się na twarzy Niemca-Chcesz na siłę uszczęśliwiać ludzi. Przestań dyktować mi to co mam czuć! To czy ją kocham czy nie to nie jest twój interes.
-Wyluzuj…Masz 24 lata, a denerwujesz się jakbyś miał 15.-Della Robia jest najwidoczniej zadowolony z tego co zrobił. Aelita siedziała tylko cicho śmiejąc się. Chwilę potem, dołączył do nich spokojny  Jeremie i lekko rozkojarzona Yumi. Siedzieli w zupełnej ciszy, dopóki nie przerwał jej dzwonek do drzwi.
-Kto to?-zapytał Ulrich, przyglądając się chwilowo czarnowłosej istocie siedzącej obok. Gospodyni wzruszyła ramionami i podeszła do drzwi. W progu stał William, mocno rozkojarzony mężczyzna wszedł do środka zamykając za sobą drzwi.
-Wiem, że się mnie spodziewaliście, ale Odd miał wam powiedzieć, że przyjdę.-lekko czerwony, wskazał ręką na śmiejącego się Włocha. Wszyscy powitali spóźnionego gościa z wielką radością oprócz Japonki.
-Yumi czy coś nie tak?- Dunbar położył rękę na jej ramieniu.
-Nie dotykaj mnie!- Yumi warknęła i założyła buty zostawione po przybyciu do domu w przed pokoju, zabrała torebkę i wyszła z mieszkania. Wsiadła do samochodu ledwo powstrzymując łzy. Nie zauważyła, bruneta, który wsiadł do jej samochodu.
-Ej co się stało?-mężczyzna złapał, zdenerwowaną przyjaciółkę za rękę. Nie sprzeciwiła się temu, było to dla niej nawet przyjemne.
-Po moim wyjeździe William zadzwonił do mnie. Powiedział mi, że jestem nikim. Mówił mi, że mnie kochał. Powiedział mi, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego, dlatego, że nie radze sobie z problemami i wolałam od nich uciec.-po jej twarzy spływały łzy, których nie nadążała ścierać-Dziś zjawił się jak gdyby nigdy nic i liczył na miłe powitanie z mojej  strony.

-Przestań się nim przejmować-Stern przytulił ją, powtarzając sobie w myślach by nie palnąć teraz nic głupiego.
                                                *  *  *
Jedyne co mogę dodać jest to, że błędy mnie kochają i z góry przepraszam za ich miłość do mnie.

2 komentarze:

  1. Spokojnie mnie kochają ogonki i przecinki, a co do bloga jest genialny. Wyczuwam dużą szansę Ulricha u Yumi. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. /KiKo

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie skomentuje, bo mi sie nie chce, ale wiec, ze czytam (^▽^)

    OdpowiedzUsuń